rozmiar tekstu
Strona główna > Kornwalia – wyjazd językowy

Kornwalia – wyjazd językowy

IX LO on tour – ruszyliśmy na zachód, daleki zachód Europy po kraniec Wielkiej Brytanii. Po 24 godzinnej podróży autostradami podobnymi do krakowskiego odcinka A4😅dotarliśmy do Londynu. Stolica Zjednoczonego Królestwa znów nas zaskoczyła – tym razem pogodą. Iście środziemnomorska pogoda nie przeszkodziła jednak grupie uczniów klas dwujęzycznych w korzystaniu z turystycznych atrakcji miasta nad Tamizą. Po przejściu na zachodnią półkulę w Greenwich popłynęlismy w dół rzeki, by spotkać kruki. Były – wszystkie sześć, to znaczy, że Londyn i Wielka Brytania mają się dobrze. Przy okazji uczniowie spenetrowali zakamarki Tower of London oraz mogli podziwiać odzyskane przez Johnny’ego Englisha klejnoty koronne 😉.

Kolejnego dnia celem było nadmorskie Plymouth – jedno z największych miast na południowym wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Podróżowaliśmy nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Najpierw była wizyta w neolitycznym Stonehenge, gdzie trwały przygotowania do wydarzenia związanego z przesileniem letnim, a potem skok o 4000 lat – do exeterskiej, gotyckiej Katedry. Do Plymouth, będącego naszą bazą wypadową na kolejne 3 dni dotarliśmy w promieniach zachodzącego słońca, które podkreśliło piękno tej części Kanału La Manche..

Koniec….. Koniec Lądu – miejsce gdzie dotarliśmy kolejnego dnia naszej eskapady. Przepiękna pogoda pozwoliła nam podziwiać miejsce gdzie Kornwalia spotyka się z Atlantykiem a majestatyczne klify zmagają się z morskimi falami. My dodatkowo mogliśmy docenić kunszt kierowców Panów Remika i Mariusza, którzy z precyzją godną zabrzańskich kardiochirurgów prowadzili autobus pomiędzy żywopłotami i murkami dróg półwyspu Penwith. Smagnięcia atlantyckich podmuchów, niczym ceremoniał pasowania na rycerza, uczyniły nas godnymi wejścia w zamkowe progi. Ruiny zamku Tintagel , nad którym roztacza się duch Króla Artura i czarnoksiężnika Merlina, niechętnie otworzyły podwoje. Dotarcie na szczyt wymagało intensywnego wysiłku ale został on wynagrodzony niezapomnianymi widokami. Pokryte szczeciną trawy zielone wzgórza, rdzawe klify, skały w kolorze kości słoniowej skontrastowane z błękitem nieba i oceanem w jakże eleganckim kolorze oxford navy, wywołały fotograficzno-instagramowy amok

Tylko paznokieć dzielił nas od pełni szczęścia ale perspektywa dnia kolejnego skłoniła do powrotu do Plymouth. W sobotę w planie była plaża w Marazion, a tu niemiłe zaskoczenie – chociaż nie zaskoczenie tylko powrót do stanu normalności – padał deszcz. Uratował nas kolejny talent przewodnika Pana Rysia. Obok perfekcyjnej znajomości wielu języków (w tym wszystkich Środziemia), J.R.R. Tolkiena, genealogii, umiejętności wokalnych, okazał się on znakomitym zaklinaczem pogody. Dzięki jego rytuałom dane nam było podziwiać Mount St. Michael w pełnym słońcu. Niestety przypływ uniemożliwił dotarcie na wyspę, choć pojawiło się kilku śmiałków próbujących dostać się do zamku w bród. Nie udało się…otarli się tylko o skały

To nie koniec sobotnich atrakcji. Czekała nas jeszcze podróż nad Morze Środziemne i do lasu deszczowego. W Kornwalii niemożliwe – w trakcie naszego wyjazdu wszystko jest możliwe. Eden Project, czyli ogród botaniczny z największą szklarnią świata, ma także aspekt edukacyjny, który ma uczulić odbiorcow na ekologiczne aspekty życia na ziemi. A teraz przekraczamy rzekę Tamar, opuszczamy Kornwalię i wracamy do Devon – wracamy do Anglii…..

Jak łaźnie to woda, to na pewno woda. W Bath, do którego dotarliśmy po wyjeździe z Plymouth zastał nas, na szczęście krótkotrwały, deszcz. Nie przeszkodził on jednak w zwiedzaniu miasta z historią przekraczajcą 2 tysiące lat. Idąc z Panem Rysiem jako przewodnikiem stada, przez labirynty uliczek otoczonych zabudową w stylu georgiańskim, dotarliśmy do źródeł. Umiejscowione w Bath źródła wód geotermalnych skłoniły Rzymian do założenia tutaj uzdrowiska Aqua Sulis. Ruiny tegoż są obecnie największą atrakcją miasta. Dane nam było zwiedzać pozostałości starożytnych konstrukcji i poodychać atmosferą miasta w Britannii. Następnie ruszyliśmy na wschód. Nocleg w wielokulturowym Hounslow również można bylo potraktowac jako atrakcje wyjazdu. Ostatni dzień w Londynie był niezwykle intensywny. Przez St. James Park dotarliśmy pod Pałac Buckingham. Tym razem rodzina Windsorów wyjechała, ale orkiestra Royal Ghurka Rifles osuszyła łzy naszego żalu. Potem szybkie przejście wzdluż WhiteHall do Parliament Square, następnie rzut oka na Kolumnę Nelsona i niespodzianka. Prof. T. Morawski przygotował dla uczestników wycieczki wyzwanie. W National Gallery uczniowie z arkuszem papieru i ołówkiem w ręku tworzyli własną wersję wybranego dzieła malarskiego. Obiad w londyńskim China Town i wracamy do domu…

Współpracujemy z: